Szkoły w Dobrzejewicach

Szkoły w Dobrzejewicach
2017-09-18

W Dobrzejewicach połączono dwie szkoły w jeden zespół szkół. To efekt właśnie wchodzącej w życie reformy szkolnictwa.

Zamieszania jest dużo, dodatkowej pracy również. Jednak przy odrobinie dobrej woli i pewnej dozie cierpliwości wszystko niebawem wróci do normy.

Uchwały powzięte w gminie doprowadziły do połączenia dobrzejewickiego liceum, gimnazjum i szkoły podstawowej w jeden zespół szkół. W związku z tym szkoła ma obecnie dwóch patronów: kardynała Stefana Wyszyńskiego i generała Henryka Dąbrowskiego. Na rozpoczęciu szkolnego wniesiono dwa sztandary.

Zespół mieści się obecnie w dwóch budynkach: A i B. Uczniowie w wieku od 3 do19 lat uczą się w 30 oddziałach: 3 przedszkolnych, 9 gimnazjalnych, 3 licealnych i 15 szkoły podstawowej. Łącznie naucza ich 65 nauczycieli. Pracuje tu również 30 pracowników obsługi. Ogólna liczba uczniów to 583.

- Podkreślić chcę przede wszystkim, że wskutek połączenia szkół udało się osiągnąć cel, na którym zależało zarówno rodzicom jak i nam, pracownikom najbardziej: wyeliminowaliśmy zmianowość – mówi Janusz Iwański, dyrektor Zespołu Szkół w Dobrzejewicach. – Do tej pory bywało tak, że uczniowie kończyli lekcje nawet o godzinie 18.00. Teraz zajęcia odbywać się będą w godzinach 8.15 – 15.50. Przedszkolaki zaczynać będą o 7.00.  

To niewątpliwie poważna korzyść, jaką udało się osiągnąć w wyniku połączenia szkół. Czy jednak wszystkie inne konsekwencje zmian należy uznać za równie owocne?

- Nie wszystko jest tak proste, jak by się chciało – dodaje dyrektor Iwański. – Problemów mamy co niemiara. W pierwszej kolejności musimy doposażyć szkołę. Czekają nas spore wydatki, jak choćby na zakup stolików i krzeseł, i dla starszych uczniów i tych zupełnie maleńkich dla przedszkolaków, których przybył nam w tym roku cały jeden oddział. Nowych wyzwań jest mnóstwo, a rodzice często są niecierpliwi. Na wszystko trzeba czasu i nie wszystko zadziała od razu. To musimy poprzenosić, tamto dopasować, a jeszcze coś innego zgrać. Wymaga to cierpliwości ze wszystkich stron. Cel mamy wszyscy oczywiście jeden: sprawne działanie szkoły. By całe to zamieszanie było jak najmniej odczuwalne dla uczniów. By wszystko jak najszybciej zafunkcjonowało jak należy. 19 września spotkamy się z rodzicami. Uważnie wysłuchamy ich głosu. Wiem, że w końcu ze wszystkim sobie poradzimy.

Połączenie szkół to wiele dodatkowej pracy. Dla wszystkich. Ale oznacza to również przemieszczanie się między dwoma budynkami. Czy pracownicy zespołu szkół postrzegają to jako dużą uciążliwość?

- Jako dyrektor muszę nadzorować teraz dwa budynki – podkreśla Iwański. – Przemieszczać się między nimi. Ale nie uważam, by było to jakoś specjalnie uciążliwe. Wiem, że w innych szkołach nauczyciele, żeby powiązać strzępy etatów w jeden, muszą jeździć po kilka kilometrów. Do sąsiednich wsi. My mamy raptem kilkadziesiąt metrów. Również uczniowie będą pokonywać tę odległość zmieniając lekcje czy udając się do sali gimnastycznej i na stołówkę. To żaden problem.    

Warto podkreślić, że w efekcie reformy żaden nauczyciel Zespołu Szkół w Dobrzejewicach nie stracił pracy. Nauczyciele z liceum i gimnazjum uzupełniają swoje etaty w podstawówce. Powstaje pytanie, jak całe to zamieszanie wpłynie na jakość ich nauczania. Czy w wyniku reformy uczniowie będą wychodzić ze szkół lepiej wyedukowani? 

- Wszystko zależy od kadry – podkreśla Iwański. – W Dobrzejewicach jest bardzo dobra kadra nauczycielska. Wystarczy pozwolić jej skoncentrować się na pracy, a efekty przyjdą same. Tak jak było do tej pory. To dlatego zależy mi jako dyrektorowi, by całe to zamieszanie związane z łączeniem szkół ucichło jak najszybciej. By wszystko wróciło do spokojnej normy.

Że wróci – nie ulega wątpliwości. Albowiem prócz zaangażowania pracowników zespołu szkół mieszkańcy Obrowa zawsze mogą liczyć na wsparcie władz gminy.

- To chciałbym podkreślić z całą stanowczością – dodaje dyrektor Iwański. – Przed jakimi przeszkodami byśmy nie stanęli, zawsze możemy liczyć na wójta, Andrzeja Wieczyńskiego. Zawsze jest tam, gdzie potrzeba go najbardziej. I wszystko załatwia niemal od ręki. Weźmy choćby ostatnie ulewy, które zniszczyły nam dach. Rok szkolny za pasem, a u nas w klasach stoją miski z wodą. Wójt natychmiast podjął decyzję o remoncie dachu. Już teraz ruszają prace. To samo dotyczy naszego orlika, któremu należy wymienić nawierzchnię albo biletów, które wójt kupił dzieciom na szkolny autobus. Przyjemnie zarządza się szkołą mając takie wsparcie.  

Robert Kamiński
Poza Toruń

ZamknijNa tej stronie internetowej wykorzystywane są pliki cookies zbierane do celów statystycznych i wykorzystywane do poprawnego działania serwisu www.
Warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies można zmienić w ustawieniach przeglądarki - niedokonanie zmian ustawień przeglądarki jest jednoznaczne z wyrażeniem zgody na ich zapisywanie.